czwartek, 16 października 2014

Remis ze Szkocją jako przykrywka - rozważania ogólne na temat kadry


Zremisowaliśmy ze Szkocją. 2:2. To tak tytułem wstępu dla nieogarniętych.  Pierwszego gola trafił Mączyński. Gość, którego nawet za czasów gry w Górniku (a jakże!) za bardzo nie kojarzyłem. Teraz gra w Chinach i Pan Nawałka regularnie wysyła mu powołania, za co jest, również regularnie, objeżdżany z każdej strony.  Drugą bramkę strzelił Milik- tego Pana oczywiście nikomu przedstawiać nie trzeba, ale nie ulega wątpliwości, że jeszcze nie dawno wielu wyśmiewało pomysł powoływania napastnika Ajaxu do kadry. Nawałka, który Milika oczywiście prowadził w Górniku, daje mu liczne szanse gry w parze z Robertem Lewandowskim.  To znamienne, że ten właśnie Milik, w systemie z dwójką napastników, strzela ważne bramki Niemcom i Szkotom, a Lewandowski musi się zadowolić mianem pogromcy Gibraltaru. Oczywiście, nie umniejszam klasy Roberta – najprawdopodobniej taki był plan – było przecież wiadomo, że defensorzy rywala skupią się bardziej na snajperze Bayernu niż na Miliku. Plan Nawałki na tą chwilę się sprawdza. Nasz selekcjoner ewidentnie ma jednak przysłowiowego „nosa”  - wstawia Mączyńskiego – gol, uparcie foruje Milika – dwie ważne bramki, odkurza Milę – gol z Niemcami i „prawie-asysta” ze Szkotami.

To istotne – przecież, gdy Franek Smuda lub Waldek Fornalik, mieli swoje autorskie pomysły, za które byli na wstępie mocno krytykowani, najczęściej kończyły się one klapą.  Do Nawałki szczęście, póki co, się uśmiecha.

Bardzo mnie cieszy, że sprawdza się taktyka z dwoma napastnikami (choć remis ze Szkocją to jednak zawód), jednak to tylko mały element całej układanki taktyczno-mentalnej! Najważniejsze jest w głowach. Nareszcie mamy mentalność zwycięzców! To rzecz, która mnie, może poza wspaniałą kiwką i passem Mili, najbardziej w dzisiejszym meczu zafascynowała. Strzeliliśmy bramkę wyrównującą, ale się nie cofnęliśmy. W ostatnich minutach, Polacy dominowali na boisku – oni chcieli ten mecz wygrać! O to przecież w piłce chodzi. Ok, tym razem się nie udało, ale może uda się następnym. Tego mi zawsze brakowało – gdy dostaliśmy dwa gongi od Ukrainy,  lub w meczu z Anglią na Narodowym, zremisowanym po główce Glika. W tamtych meczach, odpowiednio, brakowało podniesienia się po szybkich ciosach, oraz chęci dobicia wybitnie słabego tego dnia przeciwnika. To było za Fornalika. Smudę trudniej oceniać, ponieważ zagrał zaledwie trzy poważne mecze, jednak wystarczy spojrzeć na mecz z Grecją. Toż to był najbardziej frajerski remis, jaki tylko mógł być (a gdyby nie Tytoń, mogła być i porażka!) ! Do przerwy – prowadzenie i gra w przewadze. Ale Polacy nie poszli wtedy za ciosem…

Najlepiej gramy drugie połowy, szczególnie na początku – to  wtedy wybiliśmy Gibraltarczykom z głowy marzenia o sprawieniu jakiejkolwiek sensacji, to wtedy strzeliliśmy gola Niemcom, ze Szkotami zabrakło bramki, jednak początek tez był obiecujący (kilka stałych fragmentów gry, świetne wejście Piszczka). Dlaczego tak się dzieje? Tu znowu należałoby wskazać sferę mentalną – selekcjoner Nawałka w szatni raczej nie opowiada bajek do snu. Tego brakowało u „Smutnego Waldemara” – niektórzy kpili sobie - "taki Lewandowski przyjeżdża na kadrę i ma słuchać takiego Fornalika(?)". Obecny trener Ruchu Chorzów (ależ idiotyczna decyzja ze zwolnieniem Kociana!) rzeczywiście nie miał autorytetu. Tu nie chodzi o osiągi, a o charakter –Nawałka przychodził do kadry w bardzo podobnej sytuacji jako trener z Ekstraklasy, który coś tam osiągnął ze średniakiem- no jednak były trener Górnika potafi opieprzyć.

Może to brzmi jak laurka dla trenera Nawałki, jednak, uwierzcie, nie taki jest mój cel. Nie uznaję Nawałki za zbawcę kadry.- po prostu dostrzegam, że może jednak Boniek rzeczywiście coś w nim widział - on ma cechy charakteru potrzebne selekcjonerowi. Może nawet jego charakter bardziej odpowiada pracy z reprezentacją niż w jakimkolwiek kkubie. Myślicie, że to jest zasługa jakiejś wielkiej taktyki, że ogralismy Niemców? Nie, wygraliśmy, bo szczęście było po naszej stronie oraz ze względu na motywację i mentalność.

Prawdziwy egzamin jednak jeszcze dopiero przed naszym selekcjonerem. Teraz na piłkarzach będzie ciążyc presja. Jesteśmy liderami grupy, a w tym roku do rozegrania został jeden mecz. Z Gruzją na wyjeździe.  To może być solidny test dla Nawałki - presja,  trudny teren i po raz kolejny przygotowanie mentalne. Tam może być ciężko i będzie ciężko. Ewentualna wygrana dałaby nam 10 punktów w 4 meczach, nieźle,  co?

Muszę jednak stwierdzić,  tak po dłuższym zastanowieniu, że te wyniki wcale nie są ponad stan. Gdybyśmy tych Niemców nie pokonali, nikt tak spokojny by nie był.  Wiadomo,  te trzy punkty mają swoją wagę, jednak nie można ich przeceniać - na własnym boisku powinniśmy wygrywać wszystko, jak leci, a ze Szkocją zremisowaliśmy. Patrząc sucho na wyniki, bardziej spokojny  byłbym, gdybyśmy z Niemcami tylko zremisowali,  ale Szkotów zostawili w pokonanym polu.

Gra jednak,  momentami,  serio napawa mnie optymizmem.  Jednak podkreślmy: MOMENTAMI. Martwią przestoje, jak za Smudy. Pamiętacie mecz z Grecją i absolutną dominację przez pierwsze pół godziny? Albo mecz z Czechami i ten kwadrans przewagi?  Ta drużyna też ma gorsze i lepsze momenty, jednak z tego, co widzę na tą chwilę, nie dajemy się spychać do rozpaczliwej defensywy w momentach, wspomnianych wcześniej,  przestoi.

Nawałka przypomina mi trochę Beenhakkera w wersji mini. Też potrafi zaszczepić piłkarzom wolę zwycięzców,  pozwolić im nabrać pewności siebie,  gdy trzeba potrafi kogoś zjebać. Ma jakieś swoje wymysły z taktyką,  jednak to nie setki strzałek mają tworzyć jego pomysł na reprezentację.  Holender zaszczepił w naszych piłkarzach ogromną dozę pewności siebie - potrafiliśmy przecież zdominować Portugalczyków, a Bronowicki powstrzymał Ronaldo. U Nawałki można dostrzec podobne cechy.

 Były trener Górnika ma za sobą dopiero dwa poważne mecze ( mecz z Gibraltarem, choć o punkty,  za poważny trudno uznac) - póki co bilans jest pozytywny.  Podobają mi się u niego te same cechy,  które zapewne podobały się Bońkowi. Potencjał na świetnego selekcjonera Nawałka ma,  jednak na ocenianie jego pracy dopiero przyjdzie pora. Za miesiąc mecz z Gruzją- liczę, że po nim nadal będziemy w pozytywnych nastrojach...

Wracając jednak jeszcze na chwilę do meczu,to niezmiernie mnie cieszy, że selekcjoner myśli. Może za dużo czasu stracił podczas sparingów na bezsensowne eksperymenty, jednak stara się uczyć na własnych błędach. Wystawienie Jędrzejczyka na lewej obronie to był naprawdę niezły pomysł. Widać było, że jest to dla niego nowość,jednak  kilka jego zagrań było naprawdę klasy światowej - myślę, że "Jędza" szybko się przystosuje.  Problemem jednak nadal pozostaje brak środkowego pomocnika, który by  umiał rozegrać piłkę - Krychowiak to jednak tylko przecinak, a Mila... cóż,  myślę, że nie wytrzymałby całego meczu na takim poziomie. Mączynski, chociaż strzelił gola,  to jednak nie ten poziom.  Przed meczem z Gruzją selekcjoner ma problem do rozwiązania - na razie jego wybory się sprawdzały,  a zmiany wnosiły nową jakość do gry. Na razie trzeba mu po prostu zaufać,  a potem go ocenimy. Ja proponowałbym jednak Mierzejewskiego, jednak nie jestem Romanem Kołtoniem i,przepraszam, ale nie wiem,  który piłkarz zbawi kadrę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz