Pod wodzą genialnego Jose Mourinho Porto zaliczyło wspaniałe lata. Po zwycięstwie w Pucharze UEFA w roku 2003, przyszła pora na Ligę Mistrzów rok później. Wspaniała ekipa „Smoków” poza podbojami Europy, zdominowała również własne podwórko, wygrywając w cuglach mistrzostwo. Jednak gdy drużyna nie grająca w którejś z lig TOP5 osiąga spektakularny sukces, praktycznie pewne jest, że zostanie rozsprzedana. Tak było i w przypadku Porto, co rok później poskutkowało szybkim odpadnięciem z Ligi Mistrzów i brakiem kolejnego mistrzostwa. Od historycznego triumfu minęło już 10 lat. Zobaczmy, co dziś robią piłkarze tamtej ekipy - przedstawimy to w trzech częściach, z których drugą macie właśnie przed oczami.
OBROŃCY: Jorge Costa -stoper, ważna postać w wygrywającej Ligę Mistrzów drużynie Porto. Wówczas miał 33 lata, nie był już więc piłkarzem pierwszej młodości. Na Estadio do Dragao pograł jeszcze przez rok, po czym przeniósł się do Standardu Liege, gdzie w 2006 roku zakończył swoją karierę. Następnie zaczął probowac swoich sił w trenerce. Najpierw obejmował portugalskich przeciętniaków jak Braga, Olhanense, czy Academica Coimbra. W 2011 roku jego umiejętności docenili w Rumunii, a Costa został nowym szkoleniowcem CFR 1907 Cluj. Szybko jednak nastąpiła kolejna zmiana otoczenia i w sezonie 2012-13 był trenerem aktualnego stopera Legii, Dossy Juniora, prowadząc AEL Limmasol. W poprzednim sezonie prowadził cypryjski Anorthosis, jednak tylko do lutego. Przez kolejne pół roku pracował w Pacos de Ferreira, a od początku lipca jest selekcjonerem reprezentacji Gabonu. Jak widać, kariera trenerska 50-krotnego reprezentanta Portugalii, nie przebiega równie pomyślnie co ta piłkarska.
Pedro Emanuel - młodzieżowy reprezentant Portugalii,środkowy obrońca, który nigdy nie zrobił zawrotnej kariery. W finale Ligi Mistrzów 29-letni wówczas piłkarz zagrał przez 5 minut. Ogółem w tamtych rozgrywkach wystąpił w kilku meczach, jednak nie był to zawodnik niezbędny, który stanowiłby o sile ekipy "Smoków". W Porto pozostałdo 2009 roku,po drodze zostając nawet kapitanem drużyny, po czym stwierdził, że już wystarczy i, jak wielu piłkarzy, został trenerem. Przynależności klubowej jednak nie zmienił, bowiem najpierw prowadził juniorów w klubie z Estadio do Dragao,a następnie pracował tam jako asystent.
Jednak w 2011 roku postanowił zacząć działać na własną rękę, zostając trenerem Academica de Coimbra. Pracował tam przez niespełna 2 lata - 7 kwietnia 2013, po dziewiątym meczu bez zwycięstwa, został zwolniony z funkcji trenera. W lipcu 2013 roku objął Aroucę, którą prowadzi do dziś. Jako trener preferuje on formację stosowaną w poprzednim sezonie w Realu Madryt przez Carlo Ancelottiego, a więc 3-4-3 z jednym defensywnym pomocnikiem i tercetem ofensywnym. To ustawienie nie przyniosło jednak Emanuelowi sukcesów.
Ricardo Carvalho - piłkarz, który swoją grą bardzo odpowiadał koncepcji Jose Mourinho, bowiem był przez niego prowadzony w trzech klubach. "Mou" najpierw prowadził go w Porto, po czym zabrał ze sobą do Chelsea, a w 2010 roku, kiedy został trenerem Realu Madryt, ściągnął Carvalho do Madrytu. Ale wszystko od początku - Portugalczyk zaczynał swoją karierę w zespole "Smoków", skąd przez wiele lat był wypożyczany do innych klubów. Długo czekał na swoją szansę, jednak gdy już zaczął grac pokazał, że jest świetnym obrońcą. Od 2003 roku zaczął by regularnie powoływany do kadry. Z Porto odszedł jednak dopiero po zdobyciu Ligi Mistrzów, mając 26 lat. Jak już wspomniałem, wykupiła go Chelsea, która musiała zapłacić Portugalczykom za Carvalho niebagatelną kwotę 30 milionów euro. W Londynie został aż do 2010 roku, cały czas nieźle sobie radząc. Zdobył tam trzy mistrzostwa Anglii i stworzył genialny duet środkowych obrońców wraz z Johnem Terry. W 2010 roku kwota jego transferu do "Królewskich"(8 mln euro) była już zdecydowanie niższa niż ta, którą Chelsea musiała zapłacić 6 lat wcześniej Porto.
W Madrycie popularny "Caballo" podpisał tzw. kontrakt 2+1, a więc na dwa lata z opcją przedłużenia. Na początku Carvalho spisywał się rzeczywiście dpbrze, tak więc przedłużono z nim kontrakt. W trzecim, a zarazem ostatnim roku Portugalczyka w Madrycie, w ogóle jednak nie grał, a po sezonie odszedł do ówczesnego beniaminka ligi francuskiej As Monaco, prowadzonego przez rosyjskiego miliardera Dmitrija Rybołowlewa. W Monaco "Caballo" gra już od roku, a w zeszłym sezonie, mocno przyczynił się do zajęcia przez klub drugiego miejsca w lidze.
Ricardo Costa- kolejny stoper, w 2004 roku całkiem młody, bo 23-letni. Wtedy jednak w ekipie "Smoków" był tylko rezerwowym. W Porto został do 2007 roku, kiedy to przeniósł się do Wolfsburga, gdzie spędził całkiem owocne ponad dwa lata. Z drużyną "Wilków" wywalczył w 2009 roku mistrzostwo Niemec. Został jednak sprzedany w połowie kolejnego sezonu do Lille, gdzie zagrzał miejsce tylko na pół roku. Po sezonie odszedł za darmo do Valencii. W niej występował przez 4 lata - do lipca b.r. W drużynie "Nietoperzy", będąc podstawowym zawodnikiem, doszedł chociażby do półfinału Ligi Europy w zeszłym sezonie. Od 1.07 jest zawodnikiem katarskiego Al Sailiya, gdzie zdążył już nawet zadebiutować w lidze.
Carlos Secretário - boczny obrońca, który jednak niewiele znaczył w tamtym Porto, miał on już jednak wtedy 34 lata, a za sobą naprawdę bogatą karierę z występami w Porto i Realu Madryt na czele (choć w Madrycie był jedynie rezerwowym). Karierę zakończył w FC Maia, którego później został trenerem. W zasadzie, od 2007 roku nieprzerwanie trenuje kluby trzecio- a czasem nawet czwartoligowe. Co cieawe, w 2009 roku był trenerem Arouci, która wówczas grała na trzecim poziomie rozgrywkowym, a aktualnie gra dwie klasy wyżej, a więc w Lidze Sagres, portugalskiej ekstraklasie.
Nuno Valente - podstawowy lewy defensor Porto. Jako 30 latek wygrał Champions Leaugue, grając 90 minut w finale. Wcześniej był piłkarzem Sportingu, skąd był wysyłany na różnorakie wypożyczenia. Grał również w Lieirze, jednak dopiero gdy trafił do Porto w 2002 roku zaczęły się jego sukcesy. Po wygraniu Ligi Mistrzów pozostał jeszcze w Porto przez rok, po czym, mając 31 lat trafił do Evertonu, gdzie w 2009 roku zakończył swoją karierę. Z "The Toffies" jest jednak związany dalej po zakończeniu kariery - pracuje jako skaut Evertonu w Portugalii.
Jose Bosingwa - wtedy był głównie rezerwowym, utalentowanym prawym obrońcą. Z czasem jednak zdobywał coraz lepszą pozycję w Porto, po czym w 2008 roku, mając 26 lat, został sprzedany za 20 mln euro do Chelsea. Barw "The Blues" bronił przez 4 lata, będąc najczęściej podstawowym zawodnikiem. Zdobył tam mistrzostwo Anglii, a przede wszystkim wygrał Ligę Mistrzów w 2012 roku, w co miał nieporównywalnie większy wkład niż 8 lat wcześniej z Porto. Przed sezonem 12-13 przeszedł do grającego wówczas jeszcze w Premier League, Quens Park Rangers. Wraz z tym zespołem spadł jednak do Championship. Po sezonie przeszedł więc do tureckiego Trabzonsporu, gdzie grał przeciwko Legii w fazie grupowej Ligi Europy. W Turcji gra już drugi sezon.
Paulo Ferreira- kolejny prawy obrońca, tym razem podstawowy. Kojarzony jest przede wszystkim z Chelsea Londyn, której barw bronił przez 9 lat - od 2004 roku, kiedy to po sezonie odszedł z Porto do "The Blues" za 20 mln euro, do roku 2013. Z Chelsea wygrał 3 mistrzostwa Anglii oraz, oczywiście, Ligę Mistrzów. Przez wiele lat był raczej podstawowym zawodnikiem, dopiero na ostatnie 2 sezony, został przyspawany do ławki. W 2013 roku pożegnano się z nim w Londynie, a Ferreira, mimo iż oficjalnie nie zakończył kariery, jest nadal bezrobotny. Jeszcze w lutym angielskie media informowały o zainteresowaniu Ferreirą zespołów z Championship. Wydaje się jednak, że nic się w tej materii nie zmieni i że 35-latek jest już tylko byłym piłkarzem.
Mario Silva - boczny obrońca, rezerwowy. W 2004 roku 27-letni. Kariery wielkiej nie miał. Był jednak członkiem tego wspaniałego zespołu. Po pamiętnym sezonie z Porto odszedł i zaczął zaliczać kolejne, bardzo przeciętne kluby. Najpierw drugoligowe hiszpańskie Recreativo, następnie niezbyt udany sezon w Cadiz, które zaliczał epizod w La Liga, dalej 2 lata w portugalskiej Boaviście, gdzie zresztą grał już za młodu. Karierę Silva zakończył jednak na Cyprze, jako zawodnik Doxa Katokopias. Później wrócił do Boavisty by trenować grupy młodzieżowe. Z czasem został asystentem, a także pierwszym trenerem zespołu. Szybko zrezygnował jednak z tej funkcji, powołując się na zaległości w wypłatach.
Tekst ukazał się również na portalu Między Słupkami
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz