środa, 4 lutego 2015

Piłka ręczna umarła! Katar z medalem! A już za siedem lat mundial w Katarze…

katar
W mediach burza na temat reprezentacji Kataru w piłce ręcznej. W sumie – burza słuszna, bo zabito tę piękną, choć nie tak piękną jak futbol, dyscyplinę sportu. Reprezentanci Kataru – bo przecież nie „Katarczycy” – zdobyli na rozgrywanych u siebie mistrzostwach świata srebrny medal. A mogli też uzyskać, o zgrozo, złoty. 


Ta drużyna ma w swoim składzie praktycznie samych zawodników naturalizowanych, którzy zgodzili się na przyjęcie katarskiego obywatelstwa za oferowane im ogromne pieniądze. Grają tam rodowici Francuzi czy Czarnogórcy. Za gospodarzami turnieju stoją pieniądze. Poza wcielonymi w swoje szeregi internacjonałami, katarską drużynę wspierają również sędziowie. W piłce nożnej też mieliśmy przecież taką sytuację, w której nie będące potegą reprezentacje krajów organizatorskich dochodziły naprawdę wysoko dzięki pomocy arbitrów – wystarczy spojrzeć na przykład mistrzostw w Korei (i Japonii), gdzie gospodarze zajęli czwarte miejsce.
Tamta sytuacja była jednak zgoła inna. Po pierwsze, Koreańczycy nie wcielili w swoje szeregi zaciągu z całego świata, po drugie – ostatecznie nie zdobyli medalu. Przypominam, że już za 7 lat czeka nas mundial… właśnie w Katarze. Czy jest więc możliwa podobna sytuacja do tej, której byliśmy świadkami podczas zakończonego właśnie mundialu szczypiornistów?
Można powiedzieć, że piłka ręczna umarła, a futbol, mimo, że rządzi nim FIFA, której przecież wiele można zarzucić, trzyma się lepiej. O światowej federacji piłkarskiej można powiedzieć wiele złego – choćby fakt, że zezwolono na organizację mundialu w Katarze, czy też kwiatki z porą jego rozgrywania (ewentualność rozegrania mistrzostw w zimie!). Jednak FIFA naprawdę stara się utrudniać „farbowanie” piłkarzy. Dzięki wprowadzonym przez nią przepisom, w reprezentacji Anglii nie mógłby zagrać Mikel Arteta, a w polskiej (pomijam brak chęci z jego strony, chodzi o spawy czysto formalne) Miroslav Radović.
Największym i najważniejszym (i moim zdaniem najbardziej słusznym) ograniczeniem w ”farbowaniu” piłkarzy jest brak możliwości gry w drugiej reprezentacji seniorskiej, jesli w pierwszej ma się na koncie choć jeden występ. Nawet przez kilka sekund. Jeśli jednak dany zawodnik nie grał w innej reprezentacji seniorskiej, a nie jest rodowitym obywatelem swojego państwa, to musiałby się w nim urodzić choć jego dziadek lub babcia (to ułatwiło PZPN-owi farbowanie Francuzów w czasach Smudy). Ewentualnie, jeśli nikt z najbliższej rodziny piłkarza (rodzice, dziadkowie) nie urodził się w kraju, który dany piłkarz chce reprezentować, to ten ma jeszcze furtkę – musi najpierw pomieszkać tam przez 5 lat, będąc już dorosłym. Jednak jest jeszcze jedno, bardzo niewygodne utrudnienie – jeśli zawodnik grał wcześniej w kadrach juniorskich innego kraju, nie mając jeszcze wówczas obywatelstwa kraju, który chce reprezentować jako senior, to musi obejść się smakiem. To właśnie ten zapis uniemożliwia grę w kadrach innych niż rodzima, choćby wspomnianym wyżej Artecie i Radoviciowi.
Takie przepisy naprawdę utrudniają „farbowanie” na potęgę, mimo to Katarczycy wdrażają własny program, dzięki któremu chcą zdobyć trochę utalentowanych piłkarzy. Wyszukują zdolnych graczy w Afryce (i nie tylko) i ściągają ich do siebie – cały projekt nazywa się Aspire Academy. Gospodarze mundialu 2022 próbują też naturalizować w bardziej klasyczny sposób – po prostu ściągają do siebie piłkarzy, by ci pomieszkali w Katarze przez 5 lat. W ten sposób, za 4 lata, reprezentantem Kataru będzie mógł zostać Imoh Ezekiel (swoją drogą, grałem kiedyś w FIFĘ i ściągnąłem go do Realu Madryt Castilla – wymiatał).
ezekiel
Katarczycy są jednak ohydnie bogatym narodem, oni naprawdę mogą wymóc na FIFIE zmianę przepisów do tego 2022 roku. Może FIFA zniesie przepis o 5 latach pobytu, czy o grze w reprezentacji juniorskiej, już z dwoma obywatelstwami. Śmiem twierdzić, że FIFA naprawdę jest w stanie znieść wszystkie przepisy, poza jednym – raczej już nigdy nie będzie można grać w dwóch reprezentacjach seniorskich. Wyobrażacie sobie więc, czysto hipotetycznie, jak silną ekipę mogłaby wówczas zbudować katarska reprezentacja? Postanowiłem przygotować coś na kształt takiej hipotetycznej katarskiej jedenastki, jednak jest to mocna fikcja, bowiem:
  1. a) drużyna składa się z piłkarzy, którzy dzisiaj mają te, powiedzmy, 24 lata i więcej, a mundial w Katarze dopiero za 7 lat
  2. b) oparłem się na założeniu, że jedynym ograniczeniu w „farbowaniu” będzie brak gry w innych reprezentacjach seniorskich – po prostu taka jedenastka, w której żaden piłkarz nie zadebiutował jeszcze w seniorskiej kadrze swojego kraju.
Zatem zobaczcie, jak silna, przy utrzymaniu w/w założeń, mogłaby być hipotetyczna reprezentacja Kataru:

FORMACJA 4-2-3-1:
BRAMKARZ – Willy Caballero – były bramkarz Elche i Malagi, a obecnie rezerwowy w Manchesterze City; naprawdę dobry bramkarz, który przez całą karierę nawet nie zadebiutował w barwach seniorskiej reprezentacji Argentyny;
PRAWY OBROŃCA – Carles Martinez – podstawowy prawy obrońca Realu Sociedad, solidny piłkarz, choć mimo wszystko, trochę jest tu z braku laku. Z drugiej strony pamiętam jego występ sprzed paru lat przeciwko Realowi Madryt, gdzie pokazał się z naprawdę dobrej strony. Nie myślcie jednak, że oceniam go na podstawie tego meczu, to jest w końcu gość, który od paru lat regularnie gra w jednej z najlepszych lig świata;
ŚRODKOWY OBROŃCA – Marcelo – nie chodzi oczywiście o słynnego bocznego defensora „Królewskich”, który meczów w kadrze Brazylii ma niemało, a o byłego obrońcę Wisły Kraków; zawodnik, który zrobił znakomite wrażenie w naszej lidze, za granicą nie zgasł, bowiem przez parę sezonów był podstawowym obrońcą PSV Eidhoven, a aktualnie, już drugi sezon reprezentuje barwy Hannoveru – również dość regularnie; W Bundeslidze czy Eredivisie nie robi może piorunującego wrażenia, jednak imponuje solidnością, bowiem wszędzie znajduje miejsce w składzie; No, ale szanujmy się – do Thiago Silvy, Davida Luiza czy Dante, to on nie ma podejścia;
ŚRODKOWY OBROŃCA – Felipe Santana- w Borussi Dortmund Brazylijczyk był zawsze w cieniu Matsa Hummelsa i Nevena Suboticia. Przed sezonem 13/14 odszedł do największego rywala dortmundzkiego klubu – Schalke Gelsenkirchen. Aktualnie jest na wypożyczeniu w Olympiakosie, może to nie szczyt jego marzeń, ale trzeba przyznać, że chyba każdy chciałby mieć w swoim zespole takiego obrońcę jako zmiennika, a wielu widziałoby go także w pierwszym składzie swojego ulubionego zespołu; Ten sam przypadek co Marcelo – silna konkurencja na jego pozycji w kadrze;
LEWY OBROŃCA – Guilherme Siquera – 28-letni brazylijski lewy obrońca, który pograł trochę we Włoszech, a następnie przez parę dobrych sezonów był podstawowym zawodnikiem hiszpańskiej Granady. W zeszłym sezonie pograł trochę w Benfice, a w tym dość regularnie gra w Atletico; Jednak na powołanie do kadry „Canrinhos” nie ma co liczyć.
DEFENSYWNY POMOCNIK – Mikel Arteta – były zawodnik m.in Realu Sociedad i Evertonu, od paru lat gra z powodzeniem w Arsenalu. Klasyczny przykład piłkarza, który nie może grać w innej kadrze, ponieważ nie miał obywatelstwa tego kraju, gdy grał w kadrach młodzieżowych innego – Hiszpan gra w Anglii już jedenasty rok; bardzo ceniony zawodnik, jednak ma tego pecha, że przyszło mu grać w „złotej erze” hiszpańskiej piłki, z diabelnie silnym środkiem pola;
ŚRODKOWY POMOCNIK – Ander Herdera – Bask kupiony z Bilbao przez Manchester United to naprawdę świetny piłkarz i choć nigdy nie dostał szansy w reprezentacji Hiszpanii, to, bez wątpienia, jest jednym z najlepszych graczy tego zestawienia.
OFENSYWNY POMOCNIK – Xabi Prieto – zawodnik Realu Sociedad, grający również jako skrzydłowy bądź też napastnik, regularnie występuje w Primera Division, do tego wbił kiedyś hat tricka wielkiemu Realowi – nie lada wyczyn;
PRAWY SKRZYDŁOWY – Alex Teixeira – brazylijski pomocnik donieckiego Szachtara na występy w swojej reprezentacji raczej nie ma co liczyć, jednak gra w liczącej się w Europie drużynie, strzela często i po kilkanaście bramek w sezonie – jeśli opuści Ukrainę, to zapewne śladem Williana czy Fernandinho, a więc za naprawdę spore pieniądze;
LEWY SKRZYDŁOWY – Aleix Vidal – pomocnik Sevilli jest osobą z braku laku, chyba najbardziej z braku laku, jak tylko może być; Grał trochę w Almerii, więc jest to postać obyta z La Liga, chociaż, nie oszukujmy się, gwiazdą to on nie jest; myślałem trochę nad przekwalifikowaniem kogoś na pozycję bocznego pomocnika, co by ta jedenastka wyglądała bardziej „ekskluzywnie”, jednak zdecydowałem się nie tworzyć kuriozum z ustawianiem środkowego pomocnika na skrzydle (choć trzeba przyznać, że to właśnie na pozycjach środkowego pomocnika i rozgrywającego miałem największy dobrobyt); Vidal gra nawet w miarę regularnie w Sevilli, bądź co bądź, czołowej drużynie w Hiszpanii – i to jego umieszczam w tym miejscu;
NAPASTNIK – Jonatan Soriano – przez wiele lat nie potrafił się przebić, będąc absolutnym przeciętniakiem, dziś ma już prawie 30 lat, a za poważną grę wziął się jakieś 4-5 lat temu; Najpierw strzelił ponad 30 bramek w Liga Adelante dla drugiej drużyny Barcelony, a od kilku sezonów wykręca świetne liczby w sponsorowanej przez Red Bulla drużynie z Salzburga; Jednak raczej od powołania do reprezentacji Hiszpanii jest daleki;
soriano
Taka drużyna, lekką ręką, mogłaby znaleźć miejsce w fazie pucharowej mundialu, choć nie jest to raczej skład na medal. Jednak przy pomocy sędziów… Cóż, można zajść naprawdę daleko. Silna drużyna, złożona z graczy grających regularnie w najlepszych światowych ligach. A wystarczy dodać, że do tej jedenastki nie załapali się tacy piłkarze jak Sergio Asenjo, Danilo, Daniel Carrico, Fernando, Asier Illaramendi czy Taison ( a rozważałem również kandydatury Cleitona Xaviera czy Miroslava Radovicia). Razi oczywiście dziura na boku pomocy, ale wolałem zostawić to w ten sposób niż przestawiać takiego Illaramendiego na skrzydło.
Narodowościowo zaskoczenia nie ma – dominują Hiszpanie i Brazylijczycy, których umieściłem tu odpowiednio – sześciu i czterech. Jedenastkę wypełnia Argentyńczyk Caballero. Powinno się również wziąć pod uwagę, że część z wymienionych tu Hiszpanów to Baskowie.  Są to przecież dwa oddzielne narody, skupione w jednym państwie –oficjalnie jednak, taki Herrera jest Hiszpanem.
Jest to oczywiście zupełna fikcja, ze względu na obowiązujące przepisy (uwzględniłem po prostu moje fantazje na zmiany przepisów w ciągu najbliższych lat), oraz na to, ze za 7 lat zupełnie inni piłkarze będą w „wieku produkcyjnym”. Jeśli ktoś jednak chciałby zwrócić mi uwagę w komentarzu, wspominając, jakie to przepisy obowiązują i sugerując mi, że ich nie znam, to polecam przeczytanie tekstu od początku. Wcześniej zapraszam na kurs czytania ze zrozumieniem.
I wy możecie stworzyć własną jedenastkę piłkarzy, którzy nigdy nie zagrali meczu w seniorskiej kadrze narodowej i pochwalić się w komentarzach (choć może wam się nie chcieć, bo wielkiego pola manewru nie ma; w każdym razie możecie choć poszukać kogoś lepszego na skrzydło, by pokazać mi, że się da!). Udanej zabawy!

Tekst ukazał się również na portalu Zzapołowy - tutaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz