środa, 6 kwietnia 2016

Wolność, po co wam wolność? Macie przecież legalne zioło...

Od początku marca Ministerstwo Zdrowia refunduje import niektórych leków zawierających medyczną marihuanę. Dla wielu środowisk dużym zaskoczeniem mogło być, że przyczynił się do tego konserwatywny rząd PiS-u. W Sejmie jest także projekt ustawy dotyczący medycznej marihuany autorstwa posła klubu Kukiz 15′, Piotra Liroya-Marca. Projekt zakłada, że pacjent będzie mógł sam uprawiać konopie na potrzeby terapii. Warunkiem dopuszczenia takiej terapii miałoby być wpisanie pacjenta przez lekarza do specjalnego rejestru prowadzonego przez ministra zdrowia. Zdaniem posła Liroya-Marca projekt ma duże szanse na wejście w życie.

Prawo dotyczące konopii liberalizuje się w całej Europie. Na początku bieżącego roku zmieniło się włoskie ustawodawstwo dotyczące posiadania i palenia marihuany. Włoscy politycy ograniczyli zakres czynów, zaliczających się do tzw. ‘drobnych przestępstw’. Najgłośniejszym jest dekryminalizacja posiadania i zażywania marihuany. Odurzanie się nią nie jest nadal całkowicie legalne na Półwyspie Apenińskim. Zmieniona została jedynie kwalifikacja prawna. Obecnie palenie suszu z konopii jest traktowane jako wykroczenie. Teraz za marihuanę można tam dostać najwyżej grzywnę.
Za kratki czy do coffeshop’u?
Podobne kroki do Włoch poczyniono już w większości krajów Europy Środkowej i Zachodniej – choćby w Niemczech, Austrii, Czechach, czy Portugalii. Tam marihuanę również zdekryminalizowano, co znaczy, że posiadanie niewielkich jej ilości przestaje być przestępstwem, a staje się wykroczeniem. Podlega się więc jedynie pod karę grzywny, a nie ma groźby trafienia do więzienia. To odróżnia dekryminalizację od depenalizacji (którą wprowadzono np. w Holandii). Depenalizacja posiadania i zazżywania marihuany oznacza brak jakiejkolwiek karalności za palenie ‚trawki’.
Co ciekawe, palenie suszonej konopi nie jest przestępstwem również w… Mołdawii, co jest wyjątkiem w naszej części Europy.
W dalszym ciągu, posiadanie marihuany jest traktowane jako przestępstwo choćby we Francji. Legalna i dostępna w aptekach jest medyczna marihuana, a jej rekreacyjna konsumpcja jest dalej zabroniona przez prawo. Jeszcze całkiem niedawno stosowano represje wobec palaczy konopi. Dziś jednak nie jest to powszechne – prawo nie jest w zasadzie egzekwowane, a widok Francuza popalającego ‘trawkę’ na ulicy czy w parku nie jest niczym nadzwyczajnym.
Posiadanie marihuany jest legalne w Holandii, która przez wielu jest uznawana za wzór konopnej wolności. Jednak nawet tam państwo ściśle reguluje zażywanie marihuany przez obywateli. Nie mamy więc do czynienia z w pełni legalnym obrotem i wolnym rynkiem suszonej konopi. Przy sobie można posiadać do pięciu gram marihuany – tyle też można jednorazowo kupić, a na własny użytek można hodować do pięciu krzaków. Marihuana sprzedawana jest również w tzw. coffeshopach – pubo-kawiarniach, w których można legalnie kupować i palić marihuanę. Są one częstymi miejscami spotkań towarzyskich wśród osób lubujących się w jej zażywaniu. Najpopularniejsze tego typu lokale znajdują się w Amsterdamie. W jednym coffeshopie może znajdować się naraz maksymalnie 500 gram marihuany.
Gdzie można bez problemu palić?
Dość liberalna polityka narkotykowa dotycząca marihuany jest także w Czechach. Co prawda obrót marihuaną nie jest legalny, ale można, jedynie na własny użytek, uprawiać do 5 roślin. Legalna i dostępna na receptę w aptekach jest również medyczna marihuana, a posiadanie przy sobie niewielkiej jej ilości (do 15 gramów), choć nie jest legalne, jest jedynie wykroczeniem.
Belgowie, którzy również zdekryminalizowali ’trawkę’, mogą posiadać na własny użytek do 3 gram, a także uprawiać w domu jedną roślinę.
Ciekawa sytuacja występuje w Niemczech, gdzie choć posiadanie marihuany jest przestępstwem zagrożonym karą więzienia, to po wyroku tamtejszego Trybunału Konstytucyjnego jeszcze w latach 90., posiadanie ‘małej ilości’ używki nie jest karalne. Ile wynosi ‘mała ilość’, zależy od woli legislatywy danego landu. W wielu z nich jest to sześć gram, ale już na przykład w Berlinie – 15 gram.
Palić można również w Hiszpanii. Przy sobie można mieć jedynie niewielką ilość suszu, jednak prywatnie, w domowym zaciszu, można swobodnie uprawiać konopie. Klony konopne dostępne są także w sklepach ogrodniczych i ‚growshopach’, jednak nie mogą być one eksponowane ‚na wystawie’. Obywatele mogą się takżę zrzeszać w specjalnych klubach palaczy, gdzie potem mogą legalnie zażywać marihuanę. W samej Kataloni liczebność takich klubów w połowie zeszłego roku wynosiła 165 tysięcy członków!
Marihuana jest legalna także w niektórych kantonach w Szwajcarii. Jak wiadomo, każdy ze szwajcarskich kantonów ma dużą autonomię, co powoduje również różnice w prawie narkotykowym. Są tereny, na których powstają specjalne kluby palaczy – tak jest choćby w Bernie, Genewie, Bazylei czy Zurychu. Od 2013 roku marihuana jest zdekryminalizowana w całej Szwajcarii.
Na narkotykach też można zarobić!
Duże zróżnicowanie w prawie narkotykowym występuje również na terenie Stanów Zjednoczonych – w niektórych stanach palenie marihuany jest surowo karane, w innych – zupełnie legalne. Przykładem dobrego wykorzystania palaczy może być stan Kolorado. Tam ‘trawka’ jest legalna. Kupować ją mogą obywatele, którzy ukończyli 21. rok życia. Odbywa się to w specjalnych, licencjonowanych punktach sprzedaży. Tamtejsze władze stanowe opodatkowały jednak obrót marihuaną. Każda sprzedaż opodatkowana jest tam poprzez ‘sales tax’ – podatek od sprzedaży.Na terenie całego stanu stawki są zróżnicowane. Podatek jest wypadkową obciążeń fiskalnych na poziomie stanowym i lokalnym, gdyż nie istnieje takowy podatek na stopniu federalnym . W Kolorado ‚sales tax’ wynosi 2,9% i taką też stawką objęta jest medyczna marihuana. W przypadku konsumpcji, do ceny doliczana jest jeszcze specjalna 10-procentowa stawka podatku od marihuany. Do tego każde hrabstwo nakłada własne stawki podatkowe, które dolicza się do podatku stanowego. Obrót ilościami hurtowymi marihuany obłożony jest akcyzą w wysokości 15%.
Kolorado z legalnym obrotem, sprzedażą i konsumpcją marihuany funkcjonuje już drugi rok. W ubiegłym roku obrót marihuaną na terenie tego stanu wyniósł prawie miliard dolarów! Wpływy z tytułu podatku od konsumpcyjnego spożycia narkotyku wyniosły, bagatela, ponad 100 milionów dolarów. To nawet więcej niż wpływy z akcyzy alkoholowej. To 1% zysków stanowego budżetu.
W dodatku, po legalizacji narkotyku, rząd stanowy nie musi już poświęcać tyle pieniędzy na ściganie konopnych przestępstw. To również wielomilionowa oszczędność. I choć nie powinno wyciągać się pochopnych wniosków, to jednak zalegalizowanie obrotu marihuaną, który już wcześniej istniał w podziemiu, na pewno znacznie pobudziło gospodarkę Kolorado. ‘Trawka’ jest tam legalna od dwóch lat i taki jest też, mniej więcej, okres boom w ichniejszej gospodarce.
Zyski z rekreacji obywateli postanowiono czerpać również na terenie stanu Waszyngton. Za nami dopiero pierwszy rok od legalizacji marihuany w tym stanie, a wpływy podatkowe z tego tytułu wyniosły 70 milionów dolarów – dwa razy więcej niż początkowo zakładano.
Rekreacyjna marihuana została zalegalizowana także w stanie Oregon i na Alasce.
W dalszym ciągu jednak Amerykanie czekają na liberalizację prawa federalnego dotyczącego marihuany. Prawo to nadal traktuje suszoną konopię jako substancję zakazaną, natomiast zezwala poszczególnym stanom na jej legalizację, o ile obrót będzie ściśle kontrolowany.
Najpewniej to właśnie prawo federalne stoi na przeszkodzie w pełni wolnemu rynkowi marihuany. Już w tej chwili pobudziło to tamtejsze gospodarki, a także przyniosło to realne korzyści budżetowe, co może być argumentem za poluzowaniem prawa. Być może i prawo federalne ulegnie liberalizacji. W końcu w listopadzie odbędą się w USA wybory prezydenckie, które będą miały ogromny wpływ na kształt prawa federalnego przez najbliższe kilka lat.
Państwo chroni nas przed nami samymi
Czy jednak pełna legalizacja i wolny obrót marihuaną powinien zadowolić wolnościowca? Jak zapatrywać się na te działania z wolnościowego punktu widzenia? Jak mówi maksyma prawicowych libertarian – nie ma przestępstwa bez ofiary. Wolny człowiek, jeśli szkodzi samemu sobie, ma prawo zażywać to, co mu się tylko żywnie podoba. Mechanizmom wolnego rynku powinien więc podlegać nie tylko obrót marihuaną, ale także innymi narkotykami. Volenti non fit iniuria – chcącemu nie dzieje się krzywda.
Dzisiaj jednak państwo nas chroni przed nami samymi i łamie te dwie, jakże wolnościowe, zasady. Rząd, niczym niańka, mówi nam co jest złe, a co dobre. Obywatel nie może zażyć takiej a takiej substancji, bo jeszcze, nie daj Bóg, się otruje. Oczywiście jeżeli ten będzie chciał się w taki czy inny sposób otruć to to zrobi – zdobędzie narkotyk na czarnym rynku, wspierając jednocześnie mafie narkotykowe, którym państwo nieświadomie podaje rękę, zakazując legalnego obrotu określonych substancji. Otruć można się też jednak na inne sposoby – nikt nie broni mi przedawkować paracetamolu czy zjeść muchomora sromotnikowego.
Jeśli chcemy mówić o prawdziwej wolności, to musimy przestać mówić o ‘legalizacji’ czy ‘zakazie’. Należy zmienić retorykę. Bo prawdziwa wolność jest dopiero wtedy, gdy państwo nie może nikomu narzucić, jakie substancje ma zażywać, gdy nadrzędne są podane wyżej zasady. Bo jeśli państwo zezwoli na legalizację marihuany czy potem innego narkotyku, to tak jak dane substancje zalegalizowało, tak może ich z powrotem zakazać. Wolność jest dopiero wtedy, gdy państwo po prostu się nie wtrąca do indywidualnych spraw każdego człowieka. Naprawę państwa musimy zacząć od naprawy pojęć, jak mawiał Konfucjusz.
Kto stara się zalegalizować marihuanę?
Na rzecz legalizacji konopii powstaje dużo oddolnych inicjatyw. Na świecie działa prężnie kilka organizacji, walczących o legalizację marihuany. Jedną z nich jest National Organization for the Reform of Marihuana Laws (NORML), czyli Narodowa Organizacja dla Reform Prawa ds. Marihuany. Siedziba fundacji znajduje się w Waszyngtonie. Fanpage organizacji na Facebooku lubi ponad 830 tysięcy użytkowników. Organizacja powstała w 1970 roku i walczy o zniesienie kar za uprawę i użytek marihuany na użytek własny przez osoby dorosłe, a także o niesankcjonowanie niezarobkowej wymiany małych ilości substancji (jak np. między znajomymi). Organizacja popiera rozwój prawnie kontrolowanego rynku konopii. Na jej stronie internetowej można znaleźć zarówno program i cele organizacji, jak i podane w przystępnej formie informacje na temat samej marihuany i postępów w jej legalizowaniu. Organizacja spisała również pełną listę stanów i podaje informacje na temat prawa narkotykowego i kar za posiadanie czy uprawianie marihuany w każdym z nich. (http://norml.org/). Jednym z najsurowiej każących stanów jest Teksas. Legalna nie jest tam nawet medyczna marihuana, a kary za posiadanie czy sprzedaż specyfiku są naprawdę surowe. Już za posiadanie przy sobie kilkunastu gram, można trafić na pół roku za kratki. Taką samą karą grozi sprzedaż nawet 7 gram marihuany. W przypadku przetwarzania marihuany już nawet najmniejsze ilości grożą 2 latami więzienia. By w Kolorado narazić się na podobną karę trzeba by było nielegalnie rozdystrybuować ponad 2 kilogramy marihuany! Chyba jedynymi stanami równie negatywnie nastawionym do używki co Teksas, są sąsiednia Louisiana oraz Idaho, gdzie również posiadanie i palenie marihuany jest ściśle karane, a do obrotu nie dopuszczono nawet medycznej marihuany ani kannabidiolu, czyli psychoaktywnego skladnika marihuany mającego szeroki zakres zastosowań medycznych.
Przy organizacji działa również fundacja NORML. Prowadzi ona działalność edukacyjno-naukową – przeprowadza badania, a także sporządza raporty dotyczące marihuany. Jednym z najbardziej znanych badań przeprowadzonych przez fundację, są te z 1998 roku dotyczące krajowej produkcji marihuany, w którym badacze wykazują choćby, że marihuana jest czwartą pod względem wartości uprawą rynkową w USA, pomimo faktu, że rząd federalny z uprawami konopi walczy. Fundacja sporządziła również raport na temat karanych za marihuanę, w którym przeczesywano dane stan po stanie, okręg po okręgu. Dzięki owemu raportowi, odbiorca może sprawdzić liczbę karanych (lub ich odsetek) za sprzedaż lub konsumpcję marihuany w każdym ze stanów w każdym z lat 1995-2002. W 2002 roku najwięcej dorosłych za posiadanie marihuany ukarały sądy w Teksasie, Nowym Jorku i w Kalifornii. W każdym z nich aresztowano ponad 30 tysięcy osób. Natomiast w ponad połowie stanów Ameryki, liczba skazanych nie przekraczała tysiąca. Jeszcze w 2000 roku w Nowym Jorku potrafiono ukarać ponad 80 tysięcy osób! To właśnie na przełomie wieków padały rekordy – zwiększała się powszechność używki, a jeszcze nie zdążył spaść stopień ścigania takich przestępstw. Bowiem w 1995 roku w takim Vermont ukarano z tego tytułu ledwie 275 osób, a w rekordowym Nowym Jorku – niecałe 40 tysięcy, czyli ponad dwa razy mniej niż 5 lat później… W 2006 roku fundacja NORML opublikowała również raport na temat pojawiających się klinicznych zastosowań konopi. Raport liczy 78 stron i, między innymi, wymienia całą litanię chorób, które można leczyć przy pomocy marihuany. Wśród nich choćby epilepsja, choroba Alzheimera czy Parkinsona.
Organizacja ma swoje afirmowane filie w kilku innych krajach. Takowe działają choćby w Nowej Zelandii, Irlandii, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, czy Francji. Z organizacją sympatyzuje (i często znajduje się w zespole doradczym) również wiele znanych postaci, które popierają legalizację marihuany. Wśród nich są profesorowie (jak choćby Lester Grinspoon), sportowcy (była gwiazda NFL, Mark Stepnoski), aktorzy (Daniel Stern) czy nawet nobliści (Kary Mullis).
Kto walczy o marihuanę w Polsce?
Również w Polsce funkcjonują organizację walczące o swobodę obrotu konopią. Jedną z nich jest organizacja „Wolne Konopie” (WK), która walczy nie tylko o legalizację posiadania i uprawiania marihuany, ale także o szerzej rozumiany obrót konopiami, które, jak WK pisze na swojej stronie internetowej, mają również 40 tysięcy innych zastosowań. Można z nich uzyskać choćby różnego rodzaju tekstylia. Konopie można również użyc do wyprodukowania papieru, kosmetyków, czy biopaliw, a nawet, przy dzisiejszej rozwiniętej technice, można z nich zbudować samochód czy dom.
Członkowie WK organizują co roku Marsz Wyzwolenia Konopii, w maju pójdzie on po raz czternasty. Organizacja walczy o używanie konopii do celów leczniczych, przemysłowych i prywatnych, argumentując to choćby znikomą szkodliwością marihuany. WK zwraca też uwagę na to, że za marihuanę karani są najczęściej praworządni obywatele, a nie niebezpieczni dilerzy.
Trudno się nie zgodzić. Meksykańskie kartele narkotykowe ogromnie ucierpiały ekonomicznie przez ostatnie 2 lata. Stało się to za sprawą legalizacji ‚trawki’ w Kolorado. Według ABC News, legalny obrót marihuaną w Kolorado, znacząco zredukował liczbę nielegalnych transakcji przemytniczych z udziałem narkotykowych karteli. The Weed Blog podaje, że owa redukcja mogła wynosić nawet do 70%. Raport US Drug Enforcement Administration wskazuje, że zeszłoroczny przemyt spadł o 23%.
Legalizacja marihuany nie tylko więc zmniejsza ucisk obywatela, przynosi pokaźne zyski budżetowe, ale także rozbija niebezpieczne kartele narkotykowe. Państwo, które marihuanę tak surowo tępi, jest więc jak matka, która tak troszczy się o swoje dziecko, tak martwi się o to, by to się nie przeziębiło, każe mu się ubierać tak ciepło, że to dziecko zaczyna chorować z przegrzania.
Gabriel Hawryluk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz